www.theprojeck.fora.pl

ToRcIk

Elf zaprowadził ich do sali konferencyjnej...
- Poczekajcie tutaj...Marvolo za chwilę przyjdzie - powiedział i zaszczycił Alex krótkim spojrzeniem swoich zielonych oczu.

Mike rozejrzał się i podszedł do kapliczki, za którą znajdował się pozłacany łuk i miecz... Przejechał dłonią po ostrzu... - miecz zabłysną czarnym ogniem.

- Życie to jedna wielka tajemnica... - do sali wszedł znajomy im elf, Marvolo.

Alex

Alex odwróćiłą sie i ponownie.Spojrzała na Elfa a potem na Mika.

ToRcIk

Mike uśmiechnął się...
- Robota goblinów...lecz ostrze należy do dzieła sławnego elfa... - rzekł po chwili puszczając klingę miecza.

- Taaak... - słowa odbiły się echem po sali. - Nasza broń sama wybiera właściciela... - uśmiechnął się spoglądając na Alex.

Mike skinął głową....oderwał wzrok od ostrza...i utkwił w elfie.
- Ile mamy jeszcze czasu? - zapytał siadając swobodnie na krześle.

- Dwa dni...ani sekundy więcej... - odparł Marvolo podchodząc do Alex. Wziął jej dłoń i złożył na nim medalion w kształcie łzy. - Będzie Cię prowadził...podczas zadania, które zostanie Ci wyznaczone.

Alex

Spojrzała na medalion.
-Co to za zadanie?

ToRcIk

- Musimy was rozdzielić... - wytłumaczyć Marvolo patrząc raz na Alex, a raz na Mike. - To ważne aby chociaż jedno z was...

- Zostało przy życiu... - dokończył za niego Mike. On już zrozumiał. Spojrzał na swoje dłonie czekając na dalsze słowa elfa.

- Tak... - potwierdził Marvolo. - Mike zostaniesz tutaj i weźmiesz udział w wojnie, jeśli oczywiście sie na to zgodzisz...a Ty Córko Słońca - spojrzał na Alex zakładając medalion na jej szyje. - Podążysz razem z kobietami, dziećmi i kilkoma żołnierzami na zachód...gdzie będziecie bezpieczni...gdzie nie dosięgnie was wojna... Prowadzić Cię będzie światło... - uśmiechnął się lekko.

Chłopak drgnął, lecz nic nie powiedział... Nie potrafił o tak pogodzić się z tym, że znowu ją straci... Wstał i spojrzał na nią...

Alex

Podeszłą do Mika i przytuliął sie do niego.
-Uwazaj na siebiebie..-powiedziałą niepatrzac na niego.

ToRcIk

Chciał się uśmiechnął aby dodać jej otuchy, lecz nie potrafił.
- Zawsze na siebie uważam... - powiedział spokojnie całując ją w głowę.

- Yhym... - rozległo się kasłanie. Marvolo trzymał w dłoni miecz i łuk. - Myślę, że te bronie mają już właścicieli. Podał chłopakowi miecz, a dziewczynie łuk - Korzystajcie z nich rozsądnie... - dodał i podszedł do drzwi. - Za 5 minut przed kolumną...Córko Słońca... - wyszedł zostawiając ich samych.

Alex

-Mike...-wyszeptała wciaz sie do niego tulac...pochwil przestała załozyła łuk z jej oka popłyneła jedna łza.Pocałowała go.
-Kocham Cie i jestem pewna ze to wszystko przetrwamy..

ToRcIk

Gdy dłoń dziewczyny zacisnęła się na klamce podszedł do niej i chwycił ją za ramiona.
- Obiecaj mi, że tutaj nie wrócisz... - powiedział patrząc jej w oczy. - Cokolwiek by się działo pozostaniesz w kryjówce... Obiecaj mi to...

Alex

Odwróciła sie w jego strone...
-Dobrze..-powiedziała cicho po dłuzszej chwili i wyszła.Doszłą tam gdzie miał.

ToRcIk

Kopnął krzesło by wyładować złość... Kilka szklanych gablot pękło, a szkło potoczyło się po ziemi...
Spojrzał na miecz...ten odbił jego twarz.
- Dlaczego? - nie wiedział ile razy zadawał już te pytanie. Włożył miecz do pochwy i wyszedł. Skierował się odwrotną stronę niż Alex, nie chciał patrzeć jak odchodzi. Nie panował nad sobą, na magią, która w nim była.
Gdy mijał szklane rzeczy, te pękały... Stworzenia będące na jego drodze schodziły na bok.

Znajomy zielonooki elf powitał Alex lekkim uśmiechem. Nie było w nim radości tylko napięcie...oczekiwanie.
- Ruszajcie... - odezwał się Marvolo donośnym głosem. - Córka Słońca was poprowadzi - kobiety tuliły do piersi przestraszone dzieci.

Alex

ALex skinołą głowa i ruszyła.Na jej twarzy niebyło usmiechu.Wciaz myslała o Miku.

ToRcIk

Cały tłum kobiet i dzieci wyszedł na zewnątrz...za Alex, która szła na czele. Przy jej boku znajdował się zielonooki elf. Po bokach szło kilku strażników.
- Jestem Vanhium - powiedział szeptem elf, gdy znaleźli się na właściwej drodze. Medalion Alex zabłysnął jasnym blaskiem.

Mike wbiegł na sale... Tam wyjął miecz i zaczął ćwiczyć... Pot spływał po jego czole... - mijały minuty, godziny.
Chłopak położył się na chłodniej posadzce...i zamknął oczy.
- Jeszcze jedne dzień... - wyszeptał.

- Nie martw się...na pewno nic im się nie stanie - usłyszał znajomy głos. Z cienia wyszła Tina. Usiadła na posadzce. - Będę pod ziemią podczas wojny - wyjaśniła wyprzedzając pytanie chłopaka.

Ucieszył sie na jej widok...słowa Tiny uspokoiły go.
- Abyś miała rację... - zdawał się nie zauważać sposobu w jakim na niego patrzała.

Alex

-Alex-przedstawiłą sie i skreciła.Nieprzestawała sie martwic...

ToRcIk

Tłum szedł za światłem, które emanowało z medalionu na szyi dziewczyny.
- Czym się martwisz Córko Słońca? - zapytał elf patrząc na nią uważnie.

Tina poderwała się na dźwięk swojego imienia.
- Nie powinno mnie tu być - wytłumaczyła odrzucając na plecy swoje złociste włosy. Uśmiechnęła się i zniknęła.

Mike znowu został sam... Spojrzał na zbroję, którą dostał od Marvola - zaczął ją powoli ubierać.